Szklane miasto

To niesamowite jak wiele różnych wrażeń może zaoferować jeden kraj. Mija dziesięć miesięcy odkąd jestem w Bilbao i nie wiem jak długo będzie mi dane tutaj zostać (uprzedzając pojawiające się od czasu do czasu pytania – nie planuję na razie wracać do Polski), ale z każdym wyjazdem poza Bilbao odkrywam na nowo urok Kraju Basków i piękno północy Hiszpanii. Przez tydzień w marcu jeździłam oto po tej „dzikiej” północy ze znajomymi, którzy przyjechali z Polski autem.

Zwiedziliśmy San Sebastián, Bilbao, Oviedo (Asturias), gdzie w końcu miałam okazję spróbować pysznego cydru nalewanego w tradycyjny sposób i A Coruñę w Galicji. To był mój pierwszy raz w Asturias i Galicji. W Oviedo byliśmy tylko 3 h i zobaczyliśmy sporo, ale nie było czasu na lepsze poznanie miasta.  Za to A Coruña w Galicji mnie zachwyciła. To jedno z takich miejsc, które jeszcze długo po powrocie do domu zostają w głowie. Zapewne przyczynia się do tego wszechobecna magia, mity i legendy celtyckie, których ducha odczuwa się do dziś:)

W krainie wiecznego wiatru

A Coruña jest najbardziej zaludnionym miastem Galicji i może pochwalić się świetnym położeniem. Stare Miasto położone na półwyspie; długa, piaszczysta plaża wzdłuż, której rozciąga się promenada i niesamowite widoki ze wzgórza San Pedro sprawiają, że każdy znajdzie coś dla siebie.

To od parku usytuowanego na tym wzgórzu zaczęliśmy poznawanie miasta. Miejsce dla zwiedzających jest dostępne dopiero od 1999 r., bo do tego czasu od 1929 r. były to tereny wojskowe należące do Ministerstwa Obrony. Pozostałością tej działalności są liczne działa wojskowe pozostawione w parku. Przede wszystkim jest to idealne miejsce do spędzania wolnego czasu, spacerowania, jeżdżenia na rowerze albo po prostu leniwego podziwiania cudnych widoków na miasto (przy słonecznej pogodzie oczywiście, bo wiać będzie wiało zawsze:)). Można skorzystać z tarasu restauracji gdzie przy zimnym piwie Estrella Galicia widoki będą jeszcze lepsze!

Rzymianie – najlepsi budowniczy ever!

Po parku nadeszła chwila na gwiazdę miasta, czyli Wieżę Herkulesa (hiszp.. Torre de Hércules), która jest zdecydowanie symbolem miasta. To najstarsza na świecie działająca latarnia morska zbudowana przez Rzymian w I w n.e. (robi wrażenie co?).  Od 2009 r. znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Została tak usytuowana, żeby móc nawigować statki płynące w kierunku Wysp Brytyjskich w poszukiwaniu cyny, miedzi i żelaza. Powoli popadająca w ruinę przez wieki została odnowiona w XVIII i XIX w. Jako, że uwielbiam punkty widokowe musiałam oczywiście wspiąć się na samą górę i widoki są rewelacyjne! Ah ta intensywna zieleń trawy i granat morza, coś pięknego!

O dziwo jak w każdym hiszpańskim mieście Stare Miasto zachwyca i zaskakuje jednocześnie. Starówka miasta różni się od innych, które widziałam przede wszystkich tym, że brakuje….kolorów. Brakuje zielono-czerwono-granatowych okiennic i kolorowych budynków (teraz doceniłam jak kolorowe jest Bilbao), bo wszystko jest bardzo jasne! Biały zdecydowanie jest kolorem A Coruni i ma to swój urok:) Poza tym miasto nie bez powodu miasto nazywane jest “ciudad de cristal”, czyli miastem szkła. Najbardziej to widać w tak zwanych “galerías” przy ulicy La Marina, gdzie znajduje się przystań. To budynki z charakterystycznymi obudowanymi, zamkniętymi, drewnianymi balkonami pomalowanymi na biało. Te charakterystyczne kamienice zaczęły powstawać w XIX w., kiedy kształtowała się nowa klasa społeczna – mieszczaństwo. Spójrzcie tylko na zdjęcie poniżej…..szklarze na pewno mają kalendarz wypełniony po brzegi:)

Bez ośmiornicy się nie obędzie

Będąc w Galicji nie można nie spróbować przepysznych owoców morza….my się skusiliśmy kilka razy! Trzeba spróbować pulpo a la gallega, czyli ośmiornicy gotowanej z ziemniakami przyprawionej solą, ostrą papryką i skropioną oliwą z oliwek. Zawsze powtarzam, że najprostsze dania są najlepsze!

To nie było dzikie zwiedzanie podczas, którego biegaliśmy jak szaleni, żeby zobaczyć każdy punkt miasta i zajrzeć pod każdy kamień, raczej skupialiśmy się na spacerowaniu i pysznym jedzeniu. Już myślę kiedy będę mogła wrócić do Galicji na dłużej, bo co jak co, ale katedrę w Santiago de Compostela muszę zobaczyć!