Cześć!
Bardzo dawno temu nie
dodawałam żadnego aktualnego wpisu i to już od prawie roku.
Brakowało czasu, a jak był
czas to potrzebowałam natchnienia, brakowało mi weny twórczej , brakowało mi
choć 3 gramy na trzy słowa.
Podążałam z a tym, aby mieć
stałe źródło utrzymania , rozwinąć mocniej skrzydła, żeby mogła się sprawdzić w
swoim zawodzie, trafiając do firmy (pffff! Działalności?) kompletnego imbecyla.
Dalej moje plany rujnowały się.
Zamiast pracować , uczyć się
to goniłam za każdym klientem, bez służbowych narzędzi. Wszystko ze swojej
kieszeni – samej ledwie coś mając., Warunki pracy okazały się być inne. Młodym
ludziskom się wydaję, że „a pójdę na staż – to dostane hajs” – tyle, że życie
cię weryfikuję – co się nauczyłeś.
Ani zatrudnienia ani
comiesięcznej pensji. Nawet przestałam chodzić do psychologa, a raczej
przerwałam, bo chyba „zrobiło mi się za dobrze” cały czas towarzyszył mi lęk i strach przed kolejnymi
dniami, jak zarobić pieniądze, zdobyć prace – porażka,
W
POGOŃ ZA NORMALNĄ PRACĄ
We wrześniu przeszłam się na
pocztę – zapytać o wolny etat. Znalazł się. Przejechałam się do jednego z
urzędów na grunwaldzie , na pierwszy rzut oka sprawiło to miejsce na mnie dobre
wrażenie, ale kiedy zobaczyłam pierwszy raz na oczy naczelnika ODECHCIAŁO MI
SIĘ.
I już wtedy wystraszyłam się tego miejsca, organizacji dnia oraz spacerków
z psem. Wtedy już czułam, że ze mną jest źle psychicznie , a z perspektywy
czasu fatalne miejsce pracy. W praniu wyszło przed rozpoczęciem, że zostałam
zatrudniona na zastępstwo – pięknie, okłamał mnie Pan rekruter, ech szkoda
słów wpakował mnie w nieczysty strumień
STRACH
I NERWICA ŻOŁĄDKOWA
Zanim jeszcze zaczęłam pracę
na poczcie to przyznam się naczytałam się różnych wypowiedzi, opinii na temat
działania poczty polskiej, pracy listonoszy czy pań obsługujących przy okienku,
o naczelnikach – w sumie to nic dobrego i do tego sublokator mnie nastraszył.
Potem siostra mnie uświadomiła, że będę odpowiedzialna za duże sumy pieniędzy
i odstraszyła mnie ta praca – nie potrafię za dobrze liczyć pieniądze.
I od tamtej rozmowy
rekrutacyjnej przechodziłam gwałtowne zmiany temperatury – raz się trzęsłam,
bywało mi okropnie zimno- a nie raz bywałam za rozpalona. Nie miałam na nic
apetytu i na dodatek na koniec września szykowało się wesele , na którym byłam
jako osoba towarzysząca . to wydarzenie również wywierało na mnie silny stres –
brak pracy to brak pieniędzy i nie mogłam za swoje kupić czadową kreację.
Wtedy czułam się źle za
sytuację do której się dopuściłam, nie walczyłam o swoje, nie trułam głowy. A
po drugie – NAJCZĘŚCIEJ CHODZIŁAM NA POGRZEBY :(
DOBREGO ZŁE POCZĄTKI
Bardzo się bałam iść do pracy
na poczcie, myślałam o tym, że nie ja nie podołam tam wszystkiemu, nie ogarnę
tam wszystkiego. Jakoś na mnie nic nie wywierało dobrego wrażenia w pierwszych
dniach pracy, tylko widziałam jak duża suma gotówki się przewijała. Na dodatek
w życiu prywatnym się wszystko schrzaniło, problemy zdrowotne – trudności ze
snem, koncentracją, spokojem i problemy mieszkaniowe –
CHCĘ BY TEN DZIEŃ
CZWARTKOWY WIECZÓR POZOSTAŁ TYLKO
WSPOMNIENIEM
I na dodatek poradnia do
której regularnie chodziłam a raczej specjalisty, któremu skończył się kontrakt z
NFZ, a ja potrzebowałam wizyty, zmiany leków. Tak jak pamiętam 6.10 poszłam do
lekarza psychiatry w szpitalu , bo czułam się i wyglądałam nieziemsko źle .
Bardzo nie chciałam być sama , miałam dogłębnie myśli samobójcze, bałam się
codziennie zasnąć. Lekarz był jeden co mnie przyjął – zmienił mi lek i wypisał zwolnienie lekarskie.
Napiszę szczerze, że gdyby nie
te 2 osoby…
W pracy mi szło coraz gorzej,
chciałam z Niej zrezygnować , żeby walczyć w innym ważniejszym temacie. Nie
zrobiłam tego, ze strachu.
W byłej pracy przekonałam się
jaki tam jest DZIWNY klimat, a wręcz brak klimatu – za drzwiami bardzo obgadują
inne osoby, czy rąbią innym gitarę za plecami. A najbardziej to w samym środku
budynku i TO POPOŁUDNIAMI.
Bardzo zakompleksieni ludzie,
starsi ode mnie a zachowywali się jak uczniowie gimnazjum poza małymi
wyjątkami!
***************************************
Praca owszem coś w ludziach
otwiera , budzi i się zarabia , ale pod warunkiem, że jest się zgraną ekipą, z
narzędziami pracy, wparciem i rozwojem!!! Mimo, że dostawałam te wypłaty jakoś
nie czułam chęci ich wydania, bo czułam żeby przepracowane przez silny stres i
niesłusznymi uwagami .
Zbliżały się ostatnie dni moje
męki na urzędzie to i byłam dość nie typowo pożegnana, może nie wulgarnie ale
prymitywnie. I tak przez większość listopada słyszałam ciągle w kółko to samo „
No Pani Dąbrowska musi wrócić!!!”
TAK WIEM ZAJĘŁAM JEJ MIEJSCE, SORRY TO TYLKO NA
CHWILĘ!!!:)
Co to za łaska cokolwiek
powiedzieć , zagadać, podpowiedzieć, albo coś. Najlepiej podkradać komuś pracę. NA SZCZĘŚCIE TO PRZESZŁOŚĆ
OBUWNICZY
TYLKO DLA STUDENTEK
W grudniu dostałam pracę w
CCC, cieszyłam się ogromnie z takiej szansy. Było naprawdę ciekawie, bo akurat
kiedy rozpoczynałam pracę tam to okazało się ze salon z małego przenosił się na
duży. Młoda ekipa, bo same dziewczyny cóż studiujące, bezpośredni kontakt z
klientem, zmierzanie do współtworzenia wizerunku salonu, , poznawanie trendów,
materiałów, ale miało tez swoje minusy:
-brak konkretnego wzoru
ekspozycji choćby nowej kolekcji butów czy dostawy z zeszłej kolekcji
- nie obsługiwałam ludzi przy
kasie, ani nawet nie przyjmowałam żadnych butów do reklamacji
- w silne mrozy ciągle byłam
wypychana na przód salonu obok wyjścia, w miejscu gdzie tez było wyjście na
parking więc było strasznie zimno, a ogrzewanie w pracy szwankowało, tak jakby
nie było
- obiecanki cacanki i sranki
- kradzież moich słuchawek
- brak dalszej współpracy
(czyli wywalenie) mnie bez powodu (niby nie maja takiego obowiązku podawać)
- podrabiana muzyka
To była ciekawa przygoda i
fajna praca ale dają tylko szansę tylko świeżym i młodym.
W PODĄŻANIU ZA SOBĄ
Przestałam wręcz przerwałam
wizyty u psychologa, przestałam używać instragrama, robić różne zdjęcia lub
posty a o twitterze nie wspomnę. Nawet seriale przestały mnie w jakikolwiek
sposób mnie pocieszać, rozluźniać, ekscytować przez to , że się ciągle nieustannie
bałam się, że zagapię się i będzie późna godzina lub zapomnę o czymś na prawdę ważnym.
Powoli, pomału próbuję pokonać(?)
leczyć mój nawrót depresji, ale to nie będzie takie łatwe i proste, choć już od
jednego zaczęłam – zerwałam kontakt z bardzo toksycznym szkodnikiem, szukam
fajnej pracy lub stażu, walczyć z przeciwnościami losu i odzyskać swoją „duszę”
Adios!